
Światło jest początkiem i końcem wszelkiego Istnienia. Jest pamięcią naszej całości. To nie tylko energia ani symbol dobra, to sama Świadomość, czysta inteligencja Życia, która zna swój cel i kierunek. Zanim pojawiły się formy, zanim narodziły się światy, było Światło. Wieczna Obecność, w której wszystko już istniało jako potencjał.
To Światło nigdy w nas nie zgasło. Ono jest oddechem Duszy, Iskrą, która utrzymuje nasze Serce w rytmie Życia. Możesz je poczuć, gdy zatrzymasz się. Gdy staniesz się cichym świadkiem wszystkiego co w tobie pulsuje. To subtelne drżenie, które mówi JESTEM.
Światło ma naturę ruchu. Nie zatrzymuje się, nie gromadzi. Zawsze płynie, zawsze się rozszerza. Gdy mu na to pozwolisz, zaczyna poruszać się w tobie coraz swobodniej, wypierając ciężar dawnych historii, lęków i przekonań, które ograniczały twoją ekspresję. W miarę jak przepływ się poszerza, ciało staje się kanałem, a twoje życie – formą świadomej modlitwy.
W istocie Światło nie przychodzi z zewnątrz. Ono budzi się od wewnątrz, gdy Świadomość przestaje utożsamiać się z cieniem. Nie istnieje oddzielenie między tobą a Boskością. Jest tylko stopień, w jakim pozwalasz, by Boskość wyraziła się przez ciebie. Światło jest Miłością w ruchu.
To nie jest uczucie w ludzkim sensie, ale czysta Obecność, która widzi wszystko i nie osądza niczego. Gdziekolwiek skierujesz swoją uwagę z Miłością, tam Światło się wzmaga. Tam, gdzie pojawia się wdzięczność, Światło zaczyna tworzyć.
A zatem, gdy mówimy o powrocie do Światła, nie chodzi o ucieczkę od świata. Chodzi o przeniknięcie świata Światłem. O pozwolenie, by każdy gest, każde spojrzenie i każdy oddech stały się aktem Oświeconej Obecności.
Światło w nas zna drogę. Ono nie potrzebuje instrukcji – potrzebuje twojej zgody. I gdy to Światło się rozszerza, nie jesteś już tylko człowiekiem poszukującym sensu.
Stajesz się żywym płomieniem…. Miejscem Świadomości, przez który Bóg doświadcza samego siebie.